Matce

Znowu dzień – staruszek się schyla,
ciepłe dłonie Twe nad chlebem.
Z oczu spływa wieczorna nadzieja,
taka jasna, bo bierze się z Ciebie.

Ponad dachem naszego domu,
dobre słowo Twe, jak skrzydło ptaka,
opowiadasz o latach zielonych
i o dawno zasuszonych kwiatach.

Włos się srebrzy, jak śnieżna droga,
tyle trosk i wiele radości,
a Ty ciągle tak dumna i silna,
bo Twa siła się bierze... z miłości.
Małgorzata Wiśniewska-Koszela

 (Głosy 1)